Nie było mi dane
odpocząć. Po chwili podszedł do mnie lekarz, który przerwał moje
rozmyślania.
Zaczął mnie pytać o
najróżniejsze rzeczy. Czy miałam zaburzenia równowagi, nudności,
krótkotrwałe zaburzenia pracy serca i oddechu, czy pamiętam co się
działo na krótko przed oraz w trakcie wypadku. Później mówił do
mnie najróżniejsze błahostki, komentował co teraz robi.— Twoja mama jest na korytarzu — oznajmił, gdy zakończył sprawdzanie moich szwów, które miałam na czole. — Chcesz, aby tu weszła?
Oczywiście się zgodziłam. Nie minęło kilka sekund, gdy dopadła mnie wiecznie spokojna kobieta o kasztanowych włosach ze łzami, które zaszkliły jej wręcz czarne oczy.
— Coś ty znowu nabroiła. — Często mnie karciła, ale tym razem nie była zła, była po prostu smutna i rozżalona...