Przechodząc przez
próg budynku szkoły, układałam plan, dzięki któremu uniknęłabym
jakiegokolwiek kontaktu z Charlotte. Starałam się powstrzymywać od
ponurych myśli, co było nieco trudne, gdy cały czas miałam przed
oczyma scenę, w której wcześniej wspomniana węszyła w moim
mieszkaniu. Rozumiem, że niektórzy wszędzie czują się jak u
siebie, ale w tym wypadku było coś ewidentnie na rzeczy — czułam
to w trzewiach.
— Azuri! — Prawie podskoczyłam,
usłyszawszy swoje imię.