31 marca 2017

14. Beznadziejna rzeczywistość

      Zapadła już noc. Szłam wraz z Noktą u boku do domu. Czułam się dziwnie po tej niecodziennie sytuacji, poza tym w gruncie rzeczy wciąż jej nie ufałam. Nie miałam ku temu powodu, do tego ona także mnie nim nie darzyła. Naturalnie ja wraz z moją towarzyszką miałyśmy kaptury na głowie, ale i tak widziałam, jak na mnie patrzyła. Wcześniej tego nie zauważałam, ale teraz... może nie byłam wystarczająco uważna i mi to umykało? Nie powinnam była być tak pewna siebie. Trzeba było bardziej uważać... nie wychodzić w nocy, aby szlajać się po Nowym Jorku. Przez to spotkałam wtedy w parku Dylana i Ethana, a potem Noktę w tym ślepym zaułku między blokami mieszkalnymi. Kiedy ja nauczę się uczyć na błędach? Co ja robię!? Nic! Brak postępu! Pomyśleć, że świadkiem tego wszystkiego była Droga Mleczna... ktoś rozlał to mleko, a ja muszę je spijać, albo ścierać — jak kto woli. Ja na jej miejscu bym już dawno stamtąd spadła ze śmiechu.

11 marca 2017

O północy - OneShot

Cichy krzyk z oddali.
Ciemny blask księżyca na jaśniejącym nieboskłonie, podziurawionym milionami czarnych dziur.

Tak widzę to ja, lecz dla ciebie księżyc przechodziłby kolejną fazę i rozpraszałby ciemność wraz z gwiazdami na atramentowym niebie.
Krzykiem byłabym ja - rozdarta przez czas.

Czemu widzę wszystko wspak?
Sumienie rozgryza mą twarz.
I przemierzam śnieżny las...