8 czerwca 2020

Epilog

„I've been reading books of old
The legends and the myths
Achilles and his gold
Hercules and his gifts
Spiderman's control
And Batman with his fists
And clearly I don't see myself upon that list”
The Chainsmokers — Something Just Like This ft. Coldplay


      Zaspane, wątłe słońce poranka wślizgnęło się pomiędzy wysokie bloki, szklane wieżowce, wszechobecne bilbordy, przesiąkając na ulice, które zaczynali już zapełniać ludzie, klaksony samochodów i trzask zamykanych drzwi charakterystycznie żółtych taksówek. Wkradało się przez okna do wszelkiego rodzaju pomieszczeń. Jednak jak to miało w zwyczaju ominęło nasz sklep. Można by powiedzieć, że byliśmy zwróceni ku złej stronie świata.

21. Harlem – stacja sto dwudziestej piątej ulicy

     Ocknęłam się, straciwszy równowagę na stromych schodach, prowadzących w głąb stacji metra. Słony zapach budek z jedzeniem soul, wciąż tu dochodził, przypominając mi, aby chwycić się za balustradę. Jej chłód już mnie nie pobudzał. Powieki ciężko opadały w dół. Zakaszlałam, próbując złapać dech. Klatka piersiowa unosiła się chaotycznie, pomimo moich starań, by ustatkować jej ruch. Opuściłam rozgrzaną głowę, a rozszarpane włosy zawirowały mocniej, kiedy metro odjechało ze świszczącym hukiem.
     Po kilkunastu oddechach, zaczął mnie już przenikać chłód. Mamrocząc do siebie, by nie zasnąć, sięgnęłam monotonnymi ruchami po bluzę, którą gwałtem uprzednio wsadziłam do torby. Dramatycznie się zataczając w dół i jęcząc, błagając o odzyskanie całkowitej świadomości, naciągnęłam ją na siebie, niezbyt przekonana, że zmieni to cokolwiek.

20. Jak zaczarowana

     Rozgadałam się po zajęciach na korytarzu, że przejdę się dziś do Mt Morris, czy też parku Marcusa Gravey’a. Stacja sto dwudziestej piątej ulicy ma naprawdę ładne kafelkowe wykończenie, nie sądzicie? Nawey Ayami Akatu, zerkając na mnie znad ramienia Amandy, wykazywała szczere zafascynowanie moją gadatliwością. Byłam bliska wysłania wiadomości do Dylana o podobnej treści, ale szybko dotarła do mnie realizacja on z Ethanem i ja w parku to nie jest dobre połączenie, a do tego cała inna chmara istot… stworzyłabym istny trójkąt bermudzki w sercu Nowego Jorku.

19. Hol

     Nokta wyglądała za Charlotte przez szybę w sklepowych drzwiach, a ja siedziałam osłupiała z przewrotnej natury wiedzy. Jeszcze kilka zdań temu, nawet nie zwróciłabym na nią uwagi, nawet jakbym otarła się o nią ramieniem.
     — Musisz iść. — Zerwał się ze swojego miejsca Ethan, poganiając mnie, machając chaotycznie rękoma. — Zanim się zorientuje, że coś jest nie tak i cię tam nie ma!
     — Gdzie? — Wstałam trochę skołowana.
     — W szkole!?
     — Daj jej torbę, jakąkolwiek. — Otworzyła odrobinę drzwi, aby się usunąć w narastającą rzekę ludzi na chodniku.
     — Śmigaj. — Ledwo dotarło do mnie, co powiedział, kiedy niemal przemocą wypchnął mnie na zewnątrz i wepchnął w moje osłupiałe palce jakąś starą torbę na ramię.
     — A więc… co mam zrobić?

18. Brat chłopaka jego siostry


     — Kawy, herbaty? zapytał troskliwie Ethan, usadawiając nas przy ladzie kasjerki.
     Wody.
     Klasnął raz, jakby poganiając sam siebie, kiedy zniknął na zapleczu, z którego przyniósł dwa krzesła. Obydwa miały okrągłe, liczne niebieskie obwódki, które zapewne odbiły się od jakiegoś wiaderka z farbą. Nokta swoje siedzisko odsunęła bardziej do tyłu. Spojrzałam na nią pytająco, ale skutecznie unikała ze mną kontaktu wzrokowego.
     Podniosłam wzrok na ściany i sufit, błądząc po nich bez celu. W pewnym momencie musiałam zacząć się bujać, bo kiedy postawił przede mną szklankę, obróciłam się już w istne wahadło.
      A on wyjdzie kiedyś z tego zaplecza? doszedł mnie poirytowany głos zza mojego ramienia.

17. Zakupy ze starymi znajomi

     „Chce pogadać i jest głodna, zresztą ja też bym wrzuciła coś na ząb.”
     „Może się jeszcze nie domyśliłaś, ale tutaj chodzi o coś więcej niż fakt, że jesteśmy zamknięci lub o wasze zapchlone kocie dupy.”
     Zacisnęłam szczękę, zastanawiając się, co to właściwie znaczy. Nokta usiłowała odczytywać treść wiadomości, ale moje trzęsące się dłonie skutecznie jej to utrudniały. Fukała z frustracji, a ja wystukiwałam niezdecydowanie litery. Po chwili je usunęłam. Kleiłam następne. Usunęłam i te. Westchnęłam, podnosząc wzrok na znużonego Dylana — bo tak chyba miał na imię, wierząc mojej pamięci. Wzdrygnęłam ramionami w geście niezdecydowania, mój telefon zaś niemal wyślizgnął się z mojej spoconej dłoni. Nokta fuknęła jeszcze raz. Sądziłam, że to był swoisty komentarz w moją stronę, ale kiedy znów spojrzałam w głąb sklepu, zrozumiałam, że było to skierowane w stronę chłopaka, który właśnie uciekał z naszego pola widzenia.

16. Powrót do zamrażalki na lody

     Noc w centrum i jego obrzeżu… nocy prawie nie przypominała. Ba!, w największej dziurze w Nowym Jorku nie jesteś sam. Nigdy. Sama się o tym niestety przekonałam. Tak nawiasem mówiąc, to jak ludzie cię nie widzą, to kamery, choć podobno w Anglii jest ich ponad miarę i moje jabłko pod tym względem nie dorasta mu do pięt. Lepiej dla tych wszystkich pseudo super bohaterów oraz tych złych, że tak to ujmę. A, przepraszam, ci pierwsi nie istnieją, chyba że brać pod uwagę świadków, którzy wręcz lecą na komisariat. To zapewne właśnie robi ten dziadek, choć czy mu uwierzą to już inna sprawa.
     Światła, światełka, lampki, lampeczki, neony, neonki — napędzane elektrycznością drażniły moje zmęczone oczy.
     Jestem pewna, że w niektórych miejscach tego miasta, te gówienka potrafią zakłócić zegar wewnętrzny (nawet zwierząt), ale cóż… co ja tam wiem… pozwolę sobie się poużalać trochę nad sobą.

15. Zmiana kursu

     „Gdy już będziesz wyglądać jak zapchlony futrzak, to twoja obecna świadomość osunie się w czeluść, w nicość, jeden zjebany, poetycki pies, ale ja po prostu używam zwrotu: spierdoli do rynsztoku, gdzie taplając się w gównie, w końcu się utopi.”
     Wciąż trawiłam to, co mi wcześniej powiedziała mimochodem w najmniej delikatny sposób, bez żadnego wstępu pokroju: „Słuchaj, teraz nieco rozwinę temat, bo chyba nie do końca zrozumiałaś, co jest finalnym produktem kotołactwa”. Wiedziałam, że jestem w rynsztoku, ale nie w aż tak głębokim! Boże! Pamiętałam tyle wskazówek, tyle informacji, a wyparłam z siebie najważniejszą, a mianowicie, jak to może się skończyć! Cudownie! Co chwilę coś bełkotałam pod nosem, starając się wyrzucić z siebie swoją frustrację.