„I've been reading
books of old
The legends and the myths
Achilles and his gold
Hercules and his gifts
Spiderman's control
And Batman with his fists
And clearly I don't see myself upon that list”
Achilles and his gold
Hercules and his gifts
Spiderman's control
And Batman with his fists
And clearly I don't see myself upon that list”
The Chainsmokers —
Something Just Like This ft. Coldplay
Zaspane, wątłe słońce poranka wślizgnęło się pomiędzy wysokie bloki, szklane
wieżowce, wszechobecne bilbordy, przesiąkając na ulice, które zaczynali już
zapełniać ludzie, klaksony samochodów i trzask zamykanych drzwi charakterystycznie
żółtych taksówek. Wkradało się przez okna do wszelkiego rodzaju pomieszczeń.
Jednak — jak to miało w zwyczaju — ominęło nasz sklep. Można by powiedzieć, że
byliśmy zwróceni ku złej stronie świata.
Mimo tak wczesnej pory cała nasza trójka była już na nogach. Dobra, to zbyt śmiałe słowa, raczej na krzesłach, czy też na podłodze. Często budził nas byle szmer, jakiś krzyk pijanego człowieka na ulicy. Nie rozmawialiśmy o tym. Azuri przepadła na oczach Nokty, która siedziała teraz oparta o prawie pustą lodówkę do lodów. Pomyśleć, że mnie i Ethana przy tym nie było. Nie mamy jednak jej to za złe, w przeciwieństwie do faktu, iż nie chce nam dokładnie opowiedzieć o tym zdarzeniu. Ethan, obecnie drzemający na krześle za kasą, powtarzał, że mocno to przeżyła i nie powinniśmy na nią naciskać. W końcu cudem jest nawet to, że wróciła, a nawet wpadała do nas nadzwyczaj często, noce zaś ostatnimi czasy tu spędzała. Przestaliśmy wspominać tamte zdarzenia i sugerować tym samym, by nas oświeciła.
Mimo tak wczesnej pory cała nasza trójka była już na nogach. Dobra, to zbyt śmiałe słowa, raczej na krzesłach, czy też na podłodze. Często budził nas byle szmer, jakiś krzyk pijanego człowieka na ulicy. Nie rozmawialiśmy o tym. Azuri przepadła na oczach Nokty, która siedziała teraz oparta o prawie pustą lodówkę do lodów. Pomyśleć, że mnie i Ethana przy tym nie było. Nie mamy jednak jej to za złe, w przeciwieństwie do faktu, iż nie chce nam dokładnie opowiedzieć o tym zdarzeniu. Ethan, obecnie drzemający na krześle za kasą, powtarzał, że mocno to przeżyła i nie powinniśmy na nią naciskać. W końcu cudem jest nawet to, że wróciła, a nawet wpadała do nas nadzwyczaj często, noce zaś ostatnimi czasy tu spędzała. Przestaliśmy wspominać tamte zdarzenia i sugerować tym samym, by nas oświeciła.
Minęły niemal dwa lata
od tamtego incydentu. Wkrótce dostaniemy bilety do Walii od cudownej rodzinki
pełnej niedowiarków, więc namawiamy Noktę, na wspólną podróż w jedną stronę
wraz z nami. Jakoś ich chwycę za sumienie i wybłagam trzy papierki ku wolności.
Westchnąłem, jeszcze
bardziej wtulając głowę w ramiona. Zrobiłem sobie kawę i usiadłem, a czekając,
aż wystygnie, niemal zasnąłem, moszcząc się na stole. Dobrze, że było mleko.
Kawa bez mleka jest jak nocne niebo bez drogi mlecznej — wybrakowana i niesmaczna,
ale to tylko moje pretensjonalne zdanie. Z drugiej strony Azuri wraz z Noktą
nie znoszą tejże ozdoby nieba, bo przypomina im o tym feralnym dniu, kiedy
niewiele myśląc, uaktywniłem moc tego szatynowego gówna.
— Zapchlona jesień... —
Ziewnął Ethan. — Musi ciągle padać? — Krzesło zaskrzypiało pod nim.
— Słońce wyszło, ćwoku. — Niechętnie zamieszałem łyżką w cudotwórczym napoju.
Usłyszałem, jak klnie
pod nosem z niedowierzaniem. Zapewne popołudniu znów się pogoda zrąbie, ale ta
informacja nie jest mu do szczęścia potrzebna. Pewnie i tam spędzimy cały dzień
w sklepie. Znów.
Nokta zaczęła coś
mruczeć pod nosem.
— Jak jesteś głodna, to
się obsłuż — bąknąłem, prostując się na krześle i z większą werwą tworzyłem
mały wir w kubku z podobizną Jasia Fasoli.
— Tęsknię... — Nawet
półgłuchy debil jak ja usłyszał w jej tonie rozżarzony żal.
Spodziewałbym się
raczej, że powie „cierpię”, bo stan, w jakim się znajdowała, nie należał do najlepsiejszych.
Nieustannie marudziła, że bolą ją palce u nóg, swędzą powieki, pieczą
obojczyki, a gdy zachrypła, zacząłem obawiać się, że będzie wkrótce
mruczeć. Przemiana to paskudna sprawa.
Latynos solidarnie
powiedział ciche i jakże typowe „ja też”.
Teoretycznie świat nie
zawala się przez zniknięcie jakiejś roztrzęsionej dziewczyny, jednak Nokta
zachowywała się, jakby było całkiem inaczej. Twierdziła, że zawiodła ją, więc
ona także ją zostawiła na pewną śmierć. Zacząłem kiedyś podejrzewać ją o
schizofrenię, lecz tą bardziej kolorową, przekroju Pyma, ale kazała mi jedynie
spadać na drzewo. Znów nic nie dało dociekanie i dopytywanie o konkrety.
Mam świadomość, iż
jest małomówną osobą - czy też małomównym przyszłym futrzakiem - ale bez
przesady. Zapewne po prostu się obwinia, a z tego trudno się wyleczyć.
W głowę wsadził mi
Ethan ostatnio dziwne spostrzeżenie — nikt z nas od dawna nie widział ani Widm,
ani Zjaw.
***
Dwa dni przed
wylotem do Walii zniknęła. Najdroższa, najbardziej irytująca i wkurzająca Nokta
zniknęła. Bez pożegnania, bez wyjaśnienia. Zostawiła tylko karteczkę o jakże
lakonicznej treści:
„Nie mogło być
lepiej, odwiedzimy was w Walii. Tak, znamy adres. Tak, ty też spadaj na
drzewo.”
Z najwyższym
poczuciem humoru za nadawcę wpisała Batmana i Catwoman. Ethana to bawiło, ja
się nie wypowiem, bo całe dwa lata powtarzał mi, że nie mam poczucia humoru.
„And I can’t wait to go
home
And I’m on my way
I still remember these old country lanes
When we did not know the answers”
I still remember these old country lanes
When we did not know the answers”
Ed Sheeran – Castle On The
Hill
__________
Tak oto zakańczam Obcą Ścieżkę, o wiele później niż myślałam, ale także o wiele spójniej niż się spodziewałam. Szczerze się cieszę takim obrotem spraw i mam nadzieję, że ostatecznie nie zawiodłam. Dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz